Spacerowali niemalże pustymi ulicami
Londynu. Ramię w ramię, prawie równi sobie wzrostem. Chociaż dziewczyna była
niższa o kilka centymetrów i musiała lekko zadzierać głowę, aby spojrzeć w
ciemne tęczówki chłopaka.
Oboje czuli lekkie zakłopotanie w
swoim towarzystwie. Doskonale pamiętali scenę sprzed pięciu dni. Hugonowi wciąż
stawał przed oczami moment, kiedy poczuł nagłą troskę w sercu. W chwili, gdy
patrzył na śpiącą Sam, jego wnętrzem zawładnęło nieznane dotąd uczucie, które
było zupełnie do niego niepodobne.
Zdawał sobie sprawę z tego jak
wygląda i nierzadko znajdywał sobie nowe dziewczyny. Uwodził spojrzeniami,
uśmiechami i gestami. Doprowadzał je do szaleństwa, dając nadzieję na coś
więcej. Nie da się ukryć, że bawił się nimi. Nimi i ich uczuciami. Nieświadomie
łamał dziesiątki damskich serc.
Dlaczego więc Sam działała na niego
zupełnie inaczej? Była niczym wiatr dla szalejącego ognia. Tylko go podjudzała.
Hugo nie potrafił jej się oprzeć. W tak krótkim czasie stała się jego osobistym
narkotykiem. Nie mógł bez niej wytrzymać. Nie mógłby widzieć jej w objęciach
kogoś innego. Po prostu nie mógł.
Nie potrafił jednak oddać swojego
serca i po prostu poddać się nowemu uczuciu. To dziwne, gdyż nigdy nie bał się
ryzyka. Nigdy nie było mu obce. Ale do jego głowy przenikała pewna myśl. Szepczący
głos w jego umyśle nie dawał mu spokoju. Masz
kruche serce Hugo. Nie potrafisz do siebie nikogo dopuścić. Decyduj.
Rozpoczynasz grę, czy się wycofujesz? – Irytujący szept zdawał się przybierać
na sile. Chłopak potrząsnął głową. Bezskutecznie. Dotarły do niego kolejne
słowa. Dasz sobie spokój, albo prędzej
czy później ją zranisz. Wiesz o tym doskonale. A tego nie chcesz, prawda?
Ciemnowłosy
zacisnął zęby i z całej siły spróbował skierować swoje myśli w jakimkolwiek innym
kierunku. Westchnął ciężko i spojrzał na skąpaną w promieniach słońca twarz
idącej obok dziewczyny.
Samantha odgarnęła włosy wpadające
jej do oczu i wsadziła ręce do kieszeni kurtki. Od feralnego wieczoru w klubie,
codziennie spotykała się z Hugo. Ich stosunki utrzymywały się na przyjacielskim
gruncie, jednak żadne z nich nie zaprzeczało chemii i napięciu, które między
nimi powstało. Dziewczyna w głębi duszy chciała wiedzieć na czym stoi.
Kim jest dla Hugona?
Kolejną dziewczyną do zabawy?
Przyjaciółką, czy kimś więcej?
Przymknęła powieki i westchnęła
cicho. Na chwil obecną postanowiła o tym nie myśleć. Chciała spędzić z nim miły
dzień. Dzisiaj miała po raz pierwszy udać się z wizytą do jego domu. Niewiele
wiedziała o jego rodzinnej sytuacji, dlatego była tego niezmiernie ciekawa.
Po raz kolejny odłożyła na później
rozmowę na temat ich uczuć i myśli.
Nieświadomie stwarzała problem.
Problem, który wkrótce narobi
kłopotów.
~~~
- Hm… Łał – mruknęła Samantha, kiedy
zsiadła z motoru Hugona. Chłopak zatrzymał się przed dużym, jednopiętrowym
domem z wielkim podjazdem na którym stał bordowy samochód. Dziewczyna nie
spodziewała się, że Forester mieszka w takiej posiadłości.
Owszem, wiedziała, że jego rodzina
jest dość bogata, jednak to nie było to, czego oczekiwała. Hugo bez słowa
ruszył w stronę drzwi wejściowych i przekręcił klucz w zamku. Kiedy weszli do
środka, Sam westchnęła cicho na widok pięknego wnętrza. Ściągnęła płaszcz i
buty, które zostawiła w przedpokoju. Nie patrząc na Hugona, weszła w głąb domu,
aż dotarła do salonu.
Z zachwytem w oczach przyglądała się
obrazom wiszącym na ścianach. Obeszła duże pomieszczenie naokoło, nie odrywając
wzroku od przepięknych malowideł. Dokładnie analizowała każdy ich szczegół.
Kiedy zauważyła obraz swojego ulubionego malarza, od razu ruszyła w jego
kierunku, a kiedy stanęła naprzeciwko, po raz pierwszy od kilku minut odezwała
się do stojącego obok kanapy Hugona.
- Reprodukcja czy oryginał? –
zagadnęła, bacznie przyglądając się obrazowi.
Hugo zaśmiał się krótko, po czym
odpowiedział z przekąsem:
- Oryginał. Mój ojciec ma bzika na
punkcie obrazów i sztuki.
- Serio? – zdziwiła się Sam,
zerkając na Hugona przez ramię. Napotkała spojrzenie jego intensywnie brązowych
oczu i speszona jego intensywnością, odwróciła wzrok. – Chyba bym się z nim
dogadała – uśmiechnęła się lekko i podeszła do Hugona.
- Wątpię – mruknął ciemnowłosy,
jednak Samantha nie drążyła tego tematu. Z jednej strony był jej za to
wdzięczny. Nie bardzo lubił rozmawiać na temat swojego ojca.
Weszli do kuchni, gdzie Sam ze zdziwieniem
zauważyła kobietę w błękitnym uniformie.
- Hugo, chcesz zjeść obiad? Upiekłam
też sernik – uśmiechnęła się kobieta. Chłopak odpowiedział tym samym i pokręcił
przecząco głową. – A może twoja koleżanka ma ochotę?
- Nie, dziękuję – odpowiedziała uprzejmie
Samantha.
Hugo nastawił wodę na herbatę,
ignorując gosposię, która nalegała, że zrobi to za niego. Chwilami irytowało go
zachowanie Annie, jednak chwilę później przypominał sobie, że taką ma pracę.
Nie miał jej tego za złe. Właściwie to cieszył się, że Annie pracuje u nich w
domu. Dzięki temu jego wnętrze nie wydawało się takie ciche i puste.
Po chwili weszli do pokoju chłopaka
trzymając w dłoniach parujące kubki z karmelową herbatą. Sypialnia Hugona była
duża i przestronna. Trzy ściany pomalowane na czerwony kolor, a jedna na jasny
szary. Minimalistyczne, ciemne meble, najwyższej jakości sprzęt i duże łóżko,
wyglądające na wygodne.
Ciemnowłosy podszedł do dużego
regału z płytami i zaczął przeglądać tytuły. Wyciągnął jedno z dziesiątek
plastikowych pudełek i pokazał ją je dziewczynie, która usiadła w miękkim
fotelu.
- Lubisz U2? – zagadną, a Sam ochczo
pokiwała głową. Hugo wsadził płytę do odtwarzacza i po chwili z głośników popłynęła
dobrze znana im melodia. Chłopak usiadł naprzeciwko ciemnowłosej i przyjrzał
się jej badawczo. Z upartością dmuchała gorący napój, chcąc jak najszybciej
spróbować herbaty, która pachniała bardzo zachęcająco.
- Pewnie nie tego się spodziewałaś,
kiedy powiedziałem ci, że wpadniemy do mnie do domu, prawda? – żachnął się
Hugo.
- Dokładnie… - mruknęła z wahaniem Sam,
unosząc delikatnie kąciki ust.
- Nie lubię za bardzo mówić o swojej
rodzinie. Właściwie to jedno wielkie gówno i ściema, a nie rodzina – powiedział
cicho Hugo, przeczesując włosy dłonią. To był pierwszy raz, kiedy komukolwiek
zamierzał przybliżyć swoją sytuację rodzinną. – Moje stosunki z ojcem są
bardziej niż napięte, a sposób w jaki się na mnie patrzy lub odnosi jest po prostu…
Nawet nie wiem jak to ująć, wiesz? Wiem tylko, że jestem dla niego jednym,
wielkim rozczarowaniem. Przypuszczam, że z wielką chęcią by mnie wydziedziczył.
To byłaby jego zemsta za to, że nie poszedłem w jego ślady. Zamiast zostać
handlarzem nieruchomości i mieć świetlaną przyszłość, wolę żyć tak jak żyję.
Nie może tego przełknąć, więc utrudnia wszystko na wszelkie sposoby.
Hugo opowiadając o swoich relacjach
z ojcem przez chwilę nie czuł nic. Jakby na miejscu jego serca nie było nic.
Jedna, wielka, czarna dziura. Poczuł się pusty, a jego wyznanie nie wzbudziło w
nim żadnych uczuć. Nie trwało to jednak zbyt długo. Już po kilku sekundach i
wypowiedzianych słowach poczuł ból w piersi. Odchylił głowę w tył, jakby został
spoliczkowany przez wspomnienia, które pojawiły się w jego umyśle. Doskonale
wiedział, że to co powiedział Sam, jest czystą prawdą, jednak wypowiedzenie
tych myśli na głos spowodowało, że wydały się one takie prawdziwe.
Jednoznaczne. To oznaczało, że nie są one chorym wymysłem jego wyobraźni.
Samantha wpatrywała się w twarz
chłopaka z skupieniem i smutkiem w oczach. Nie miała pojęcia, że Hugo jest
skłonny do takich wyznań. Nie znała go od takiej strony. W życiu też nie
pomyślała, że osobiste problemy dotknęły także jego. Przecież zawsze sprawiał
wrażenie, jakby nic go nie obchodziło. Jakby wszystko było mu obojętne. Jakże
złudne i mylne może być czasami wrażenie, które wywołali u nas ludzie.
- Także moją relację z ojcem ciężko w
ogóle nazwać relacją. W ogóle nie wiem, czy powinienem nazywać go ojcem. Nie
wiem czy on nazywa mnie jeszcze swoim synem, a jeśli tak, to przypuszczam, że
raczej wypluwa to słowo ze wstrętem. Jestem pewien, że nie takiego syna chciał
mieć. Pragnął stworzyć mnie na kopię samego siebie. Jaka szkoda – warknął Hugo,
zaciskając dłonie w pięści. – Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja już
dawno w cholerę wyniósłbym się w tego popierdolonego domu, wiesz? Sęk w tym, że
nie chcę zostawiać mamy w jego rękach. Nieraz zdarzyło się tak, że nakryłem
ojca z inną kobietą. Czy to w domu, w jego biurze, w jakimś klubie… Gdziekolwiek.
Raz czy dwa słyszałem od znajomych, że jeździł do ekskluzywnych burdeli,
rozumiesz to? – spytał z goryczą w głosie. – A moja mama o wszystkim wie. To
jest w tym wszystkim najbardziej niedorzeczne. Naprawdę nie wiem dlaczego ona
to robi? Dlaczego jest z mężczyzną, który jej nie szanuje? Kiedyś próbowałem z nią
o tym porozmawiać, jednak szybko mnie zbyła. Po dłuższym namyśle doszedłem do
wniosku, że jest z nim tylko dla pieniędzy. Bo tak naprawdę nic ich nie łączy.
Być może chce, aby wszystko było jak dawniej? Łudzi się, że mój ojciec będzie
takim człowiekiem jak kilka lat temu… Przysięgam, że czasami mam ochotę chwycić
ją za ramiona, mocno potrząsnąć i wrzasnąć na nią porządnie. Chcę aby się od
niego uwolniła. To wszystko jest tak popierdolone, że nawet nie masz pojęcia –
jęknął chłopak chowając twarz w dłoniach. Mocno potarł powieki. – Nawet nie
wiem dlaczego zawracam ci głowę moimi zmartwieniami.
Samantha po usłyszeniu wyznania
Hugona, poczuła jak dolna waga jej drży. Zacisnęła dłonie w pięści, nie chcąc
pozwolić na płacz. Zdała sobie sprawę, że nie tylko ona ma problemy. Że są
ludzie, którzy pomimo posiadania prawdziwej rodziny, także nie mają łatwo. Z
pozoru normalny, szczęśliwy dom, chowający się za osłoną pozorów.
Ciemnowłosa poczuła jak coś w jej
piersi drga. Poczuła dziwne poczucie troski, na widok bezsilności i nagłej
słabości Hugona. Skrycie wierzyła, że chłopak posiada inne oblicze. Że pod
maską twardziela i aroganta znajduje się chłopak, który w głębi duszy jest
samotny i zagubiony. Ale kto nie jest?
Sam wstała z fotela i przesiadła się
na miejsce obok Hugona. Przełknęła ślinę i poczuła, że serce łomocze jej w
piersi. Czując bliskość ciała Hugona, działo się z nią coś niewytłumaczalnie
dziwnego i niezrozumiałego dla niej.
Jak to możliwe, że zaledwie po dwóch
tygodniach znajomości, chłopak zdążył sprawić, że tak na niego reagowała? Nie
potrafiła mu się oprzeć. Mimo początkowej niechęci do niego i irytacji, która
ją ogarniała w jego obecności, Hugo miał w sobie coś, co przyciągało Samanthę
niczym magnes. Nie potrafiła zaprzeczyć chemii, która miedzy nimi zawisła. Nie
potrafiła zlikwidować namacalnego napięcia, które się między nimi wytworzyło.
Nie potrafiła, czy nie chciała?
Nie wiedziała też, czy jej uczucia
lub jakkolwiek to nazwać, względem Hugona są szczere. Czy naprawdę była zdolna
pokochać? Czy była po prostu samotna i pragnęła bliskości drugiej osoby?
Przysunęła się bliżej niego, kładąc
szczupłą dłoń na jego ramieniu. Drugą ułożyła na szorstkim policzku Hugona,
sprawiając tym samym, że chłopak spojrzał na nią zmęczonym, zaskoczonym i
jednocześnie smutnym wzrokiem.
Widząc zbliżającą się do niego twarz
Samanthy, jego źrenice się rozszerzyły. Był niezwykle zaskoczony reakcją
dziewczyny. W tym momencie marzył o tym, aby znaleźć się we wnętrzu jej umysłu.
Dlaczego zamierzała to zrobić? Czy czuła się podobnie tak jak on? Czy po prostu
była to dla niej czysta gra?
Samantha spojrzała na niego spod
rzęs, widząc jak w oczach chłopaka pojawiają się pewne błyski. Kiedy zbliżyła
swoją twarz na odległość zaledwie kilku centymetrów, poczuła zapach perfum Hugona,
który całkowicie ją otumanił. Nieznacznie wciągnęła zapach do nosa i uśmiechnęła
się nieznacznie.
Zadrżała i przechyliła głowę, kiedy
poczuła delikatny pocałunek ust chłopaka na swojej szyi. Przymknęła oczy czując
jak silne dłonie Hugona przyciągają ją bliżej. Zaczął składać kolejne
pocałunki, schodząc niżej aż do jej obojczyków. Jej delikatna skóra pachniała
konwaliami i miodem. Gładkie kosmyki włosów dziewczyny łaskotały go w twarz.
Poczuł, że jego serce bije w
szaleńczym rytmie. Miał wrażenie, że słychać je na cały pokój. Nigdy nie czuł się
tak w obecności dziewczyny. To było dla niego zupełnie obce. Jakieś poczucie
ekscytacji, zdenerwowania i nagła delikatność i subtelność, która się w nim
pojawiła.
Samantha wsadziła mu dłonie pod
koszulkę, czując ciepło nagiej skóry Hugona. Przesunęła ręką po jego brzuchu,
jakby badała strukturę mięśni. Chłopak poczuł, że przez jego kręgosłup
przebiega dreszcz rozkoszy i przyjemności. Wiedział, że Samantha się z nim
drażni.
Nie mogąc znieść buzującego w nim
napięcia i wulkanu emocji, przyciągnął do siebie twarz dziewczyny, czując jej miękkie
wargi na swoich. Zaczął gładzić jedną
dłonią jej plecy, a druga wplótł w rozpuszczone włosy. Nareszcie doczekał się
chwili, o której myślał od kiedy po raz pierwszy ją zobaczył.
Z początku myślał, że nawiąże z nią
nic nieznaczącą, przelotną znajomość. Zawsze tak było, zawsze tak robił.
Dlatego wciąż nie mógł odnaleźć się w swoich uczuciach. Kiedy poznał Samanthę,
on chciał ją po prostu mieć. Zdobyć, uwieść, zaliczyć i opuścić.
Dlatego obecne uczucia wprawiały go
w ogłupienie i miał wrażenie, jakby jego rozsądek i umysł został zaćmiony. Nie
potrafił opanować pożądania, które pojawiło się w nim, kiedy pocałował dziewczynę.
Zdziwił się tylko, że to ona zrobiła pierwszy krok. Tego się po niej nie
spodziewał.
Ludzie mogą zaskakiwać.
Oj
Hugo, nawet nie wiesz jak bardzo – szepnął mu irytujący głosik w głowie.
Co
ty tu jeszcze kurwa robisz?! – odwarknął chłopak w myślach, jednak
odpowiedziała mu głucha cisza, przerywana jego własnym biciem serca.
~~~
Blake pobiegł z piłką, mijając
zdezorientowanego szybkością przeciwnika Hugona, zrobił dwa kroki i wrzucił
piłkę do kosza. Trafił zdobywając zwycięski punkt. Hugo zaklął pod nosem i
pokręcił z rozbawieniem głową.
- Serio?! Znowu?! – jęknął chwytając
piłkę, którą rzucił mu chłopak. Rzucił za trzy punkty, jednak chybił o kilka
centymetrów. Usiadł na ławce obok Blake`a i wziął łyka wody.
Po chwili milczenia Blake spojrzał z
ciekawością na przyjaciela, który pogrążył się w myślach.
- Jak stoją sprawy między tobą, a
Sam?
- Właściwie… - zawahał się
ciemnowłosy, nie do końca wiedząc jak to ująć. – Pocałowała mnie.
Blake otworzył szeroko oczy i
roześmiał się, klepiąc Hugona po ramieniu.
- No proszę, szybko zmiękła!
- A pomiędzy tobą, a Cassie? –
spytał z ciekawością Hugo, wyrzucając pustą butelkę do kosza.
- Ostatnio się z nią nie spotkałem,
a kiedy widziałem ją kilka dni temu była na spacerze z Drewem – powiedział chłopak,
a w jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk.
- O, widzę ten wzrok – zaśmiał się Hugo,
a po chwili spoważniał, kiedy Blake nie zaprzeczył. – Co ty knujesz?
- Uznajmy, że… Pozmieniam różne
rzeczy na lepsze – Blake uśmiechnął się podstępnie i przeczesał dłonią mokre
włosy. – Nie zniosę myśli, że Cassie mogłaby się związać z Drewem. On po prostu
nie jest chłopakiem dla niej…
- A ty jesteś? – spytał Hugo bez cienia
złośliwości.
- A co, sugerujesz coś? – warknął Blake,
wstając z ławki.
- Nie! – Hugo westchnął ciężko,
stając obok chłopaka. – Chodzi mi o to, że takie gierki nie dadzą ci efektu.
Wiesz jaka jest Assie. Jeśli się dowie o tym, co planujesz, nie będzie chciała
mieć z tobą do czynienia.
Blake poczuł zbierającą się w jego
wnętrzu złość. Hugo nie rozumiał. Z resztą sam pouczał go, nie będąc wcale
lepszym.
- A ty? – warknął Blake. – To ty
grasz w jakieś bezsensowne gierki z Sam! Dobrze wiesz, że coś do niej poczułeś.
A jeśli nie widzisz spojrzeń jakimi cię obrzuca jesteś albo ślepy, albo ułomny.
A może i to i to – warknął. – Nie pouczaj mnie, bo sam nie zachowujesz się
lepiej!
- Wiesz co, nieważne! – krzyknął Hugo,
zaciskając dłonie w pięści, aby pohamować swoją złość. Nie miał ochoty na
bójki. Szczególnie z nim. – Po prostu chciałem ci to uświadomić. Sam dobrze
wiesz, że jeśli Cassie dowie się o tym, że planujesz coś na Drewa, nie wybaczy
ci tego.
Chłopak pokręcił głową i nie
czekając na reakcję Blake`a, chwycił bluzę lezącą na ławce i narzucił ja na
ramiona. Nie oglądając się za siebie, ruszył w stronę miejsca, gdzie zaparkował
motor.
Nie widział sensu rozmowy z Blakiem,
skoro ten wie lepiej.
Szczerze mówiąc, to jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału. Skupia się on głównie na moim ulubionym wątku tego opowiadania, czyli Sam i Hugo. <3
Nie rozpiszę się dzisiaj zbyt mocno, gdyż muszę już iść spać. Także mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Mówiąc szczerze, to napisałam go w jeden wieczór. I jest dość krótki, jednak kolejny będzie dłuższy, tak myślę.
Dziękuję, że ze mną jesteście! <3
Krótki ale za to jaki super.Jestem zadowolona ze dodalas rozdzial jeszcze przes swietami ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny i na rozwiniecie klótni xD
jejkuuu no cudenko jak zawszeee ! juz nie wiem jakich epitetów mam używać, żeby opisać te rozdziały! ta bliskość między Hugo a Sam jest tak tajemnicza i tak emocjonalna, że chcę się czytać więcej! Hugo strasznie się zminił, poucza Blake i na dodatek ma rację ! Sami go zmieniła na lepsze<3 kurdee mam nadzieję, że Blake nie zrobi nic Andrew ani nic z tych rzeczy bo się chyba poplacze;o dawaj nexta kochana, buziaki!:* /
OdpowiedzUsuńwishmeyourself.blogspot.com
Podziwiam Cię, że w jeden wieczór potrafisz napisać tak wspaniały rozdział. Och, jak ja chciałabym mieć taki talent :)
OdpowiedzUsuńBaardzo mi się spodobał. Historia Hugona mnie lekko zmartwiła. Bo nie ma nic gorszego niż taki ojciec.
Świetnie opisalaś zajście pomiędzy nim a Sam. Nie będę sue tutaj zbyt rozpisywać, bo sama wiesz, że wyszło Ci to świetnie.
Nie wiem co planuje Blake, ale nie podoba mi się to. Rozumiem, że może być zazdrosny o Cassie, ale powinien zrobić coś innego, aniżeli robić syf Drewowi.. Powinien mieć świadomość tego, że dziewczyna może go po tym znienawidzić.
No nic, pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział, pozdrawiam : )
Świetny rozdział, podoba mi się!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Sam i Hugo będą parą!
Czekan na dalszy ciąg.
Pozdrawiam, weny życzę!
*-* CZY JA TO WŁAŚNIE PRZECZYTAŁAM?! HUGO I SAM SIĘ POCAŁOWALI??!! NO NARESZCIE <3
OdpowiedzUsuńI bardzo spodobała mi się ta "opowieść" Hugo. Mi samej smutno się zrobiło, bo tak to genialnie opisałaś.
Naprawdę masz wielki talent i bardzo dobrze go wykorzystujesz i oby tak dalej. Jestem bardzo ciekawa tak poza tym jaka akcja będzie pomiędzy Blakem a Drew, i czy w ogóle dojdzie do czegoś a jak tak to jak na to zareaguje Cassie. I rozdział wcale nie jest taki krótki.
Czekam na kolejne rozdziały i życzę dużo weny!!! :)
Scena pocałunku < 33 Czekam na kolejne. Z rozdziału na rozdział to opowiadanie wychodzi Ci coraz lepiej. Uwielbiam to czytać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Hugon nie zrani Sam. Oby się nie okazało, że tak naprawdę nic do niej nie poczuł i to tylko złudzenie. Chociaż nie wydaje mi się... Jestem ciekawa, jak to między nimi będzie. Podziwiam Sam za odwagę i za zrobienie tego pierwszego kroku :) Musi ich łączyć naprawdę silna więź, skoro Hug się przed nią otworzył i opowiedział jej o swojej sytuacji rodzinnej. Ciężką ma, to przykre. Mam nadzieję, że chociaż jego matka w końcu zmądrzeje. Z nią chyba nie ma aż tak złych stosunków, jak z ojcem, prawda? Może gdyby się wyprowadzili od tego faceta, to Hugon czułby się szczęśliwszy. Co takiego planuje Blake? Oj... nie dobrze, nie dobrze. Niech tylko spróbuje tknąć Andrewa, psychicznie, fizycznie, jakkolwiek, to mu nogi z... odwłoka powyrywam!
Oj mi też się ten rozdział podoba! Uwielbiam Sam i Hugo, więc ten rozdział bez żadnych zaprzeczeń mi się podobał. Tworzą ładną parę i bardzo chciałabym, by coś wreszcie więcej zaczęło się dziać. Szkoda, że Hugo tak łamał serca dziewczyn, dlatego boję się, że zrani i Sam. jednak w głębi duszy wierzę, że się zmieni właśnie dla niej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Drew to mój kochanek, tak więc nie próbuj go nawet dotknąć, Blake. HAHAHAH. Nie tylko z Cassie będziesz miał do czynienia, ale również ze mną, a wiedz, że to równoznaczne z pozbawieniem wszystkich koniczyn i narządu płciowego, o.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że Hugo chowa się za maską takiego aroganta i niegrzecznego chłopca właśnie z powodu rodziny, chociaż z drugiej strony widać ewidentne eksponowanie cech męskich, gdyż wzorzec zastany w domu zmusza go do ogrywania roli głowy rodziny. Takie dwa samce alfa - Hugo i jego ojciec. Ale to takim moim skromnym zdaniem. Podoba mi się autentyczność z jaką opisujesz zachowania wszystkich nastolatków tutaj przedstawionych. Ich historie są w jakiś sposób połączone, a jednak różne, w wyniku czego otrzymujemy różne obrazy oraz względnie odmienne uczucia. c: Nawet chyba nie zdajesz sobie sprawy jak dobrze przychodzi Ci trafne obrazowanie każdego bohatera, haha. Ta "intymna" scena Sam i Hugona... Mrau, zrobiło się gorąco. I przez chwilę nawet podejrzewałam, że zabrniesz dalej, ale szybko przypomniałam sobie wcześniejszą wewnętrzną walkę Hugo - nie chciał jej przecież skrzywdzić, a już na pewno nie takim zachowaniem, chociaż teoretycznie sama się o to prosiła. :o
Idziesz jak burza z tymi rozdziałami, seriously! Już zaczynam się martwić o drugi semestr, bo mogę znowu nie wyrabiać z tym wszystkim na raz. Będę czytać Twoje cudne opowiadania zamiast podciągać oceny z chemii. To przykre, nie sądzisz? A WSZYSTKO TWOJA PRZEKLĘTA WINA! :P
Mam nadzieję, że sprawy jakoś się wyrównają, jeśli chodzi o Blake'a... Naprawdę nie podoba mi się to, że tak mówi o Andrew... Może to doprowadzić do niezłego rabanu. Aish, nie mogę się doczekać!
Jak zwykle jestem urzeczona.
HWAITING.
Tacos rule,
*kończyn, goddamnit.
UsuńNa swoje usprawiedliwienie powiem, że dopiero wstałam także pozdrawiam z poważnym nieogarem.
szkoda, że tak króciutko :D bo spodobał mi siee ten rozdział. Sam i Hugo *_*
OdpowiedzUsuńciekawe, ciekawe... teraz tylko mam nadzieje, że nic siee tam nie popsuje między nimi. chociaż... jakby tak siee stało byłoby ciekawiej ; d
czekam na następny!
Jejku. Jakie to fenomenalne. Naprawdę, piszesz tak lekko a zarazem ciekawie i interesująco, że nie można oderwać się od lektury. Podziwiam Cię za talent i czekam niecierpliwie na news.
OdpowiedzUsuń[one-way--ticket.blogspot.com]