11 grudnia 2012

Chapter five


                Rudowłosa dziewczyna otworzyła ciężkie powieki, jednak została w brutalny sposób oświetlona porannym światłem. Jęknęła i leniwym ruchem przetarła zaspaną twarz. Z ociąganiem podniosła się do pozycji siedzącej i zaciskając z bólu zęby, rozejrzała się w koło. Głowa bolała ja niesamowicie, a w gardle miała pustynię. Dosłownie.
            Ze zdziwieniem zauważyła, ze jest w nieznanym jej mieszkaniu. Zastygła w bezruchu i po chwili postanowiła wstać z łóżka i obeznać się w sytuacji, która była co najmniej dziwna. Przeszła kilka kroków na palcach, aż wyszła z pokoju. Stanęła w korytarzu i usłyszała przytłumione głosy rozmowy., Od razu rozpoznała swoich przyjaciół. W duchu odetchnęła z ulgą i ruszyła za dźwiękiem ich głosów.
            Stanęła w progu kuchni i nagle wszystkie prowadzone przez nich rozmowy ucichły. Cała trójka wpatrywała się w Cassie z niekrytym niepokojem. Dziewczyna speszyła się pod ich spojrzeniami i przeczesała dłonią włosy.
            - Jak się czujesz? – spytał Hugo, przerywając głuchą ciszę. Cassie spojrzała na niego krzywo i zajęła wolne miejsce przy stole, obok Samanthy.
            - Głowa mi pęka i umieram z pragnienia – jęknęła i chwyciła butelkę wody leżącą obok. Opróżniła ją do połowy, z zadowoleniem odstawiając na miejsce.
            Przyjaciele wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. Nie wiedzieli jak zareagować na zachowanie Cassie, która zdawała się nie pamiętać całego wczorajszego wieczoru.
            - Czy ty… - zaczął Blake z wahaniem w głosie. – Pamiętasz wczorajszą noc?
            Dziewczyna spojrzała na nich z zaciekawieniem i wzięła kromkę chleba.
            - Pamiętam tylko, że byliśmy na dyskotece. I… Byłam smutna… - Cassie zawahała się i spojrzała po przyjaciołach. Jej wzrok był rozbiegany. – Dlaczego byłam smutna? Ja pamiętam. Pamiętam, że cierpiałam. Że.. Że… - Oddech rudowłosej przyspieszył, a dłonie zacisnęła w pięści. Do jej oczu napłynęły łzy. – To było wczoraj… Trzecia rocznica. Chociaż właściwie to dzisiaj… – szepnęła pod nosem i utkwiła zrozpaczony wzrok w nieokreślonym punkcie.
            Blake spojrzał ze strachem na dziewczynę i raptownie wstał z krzesła. Podszedł do Cassie i objął ramieniem, szeptając cicho do ucha uspakajające słowa. Cokolwiek jej powiedział, działało. Oddech Cassie się uspokoił, a gorzkie łzy przestały płynąć.
            Przez resztę posiłku, wszyscy starali rozluźnić atmosferę, jednak każde z nich wciąż powracało myślami do wczorajszego wieczoru. Jedynie Cassie gorączkowo zastanawiała się, co takiego wczoraj zrobiła, że wszyscy unikali tego tematu jak ognia. Pamiętała tylko to, że była pogrążona w smutku. Nie wiedziała jednak co więcej się wydarzyło. Miała irytującą pustkę w głowie, a fakt ten niezwykle ją irytował.
            Kiedy wszyscy zjedli śniadanie, Cassie wzięła szybki prysznic, jakby chciała zmyć z siebie swoje smutki i zagmatwane myśli. Wyszła z kabiny i wytarła ciało świeżym ręcznikiem. Nie mając innych ubrań, włożyła wczorajsze i wyszła z łazienki, uprzednio rozczesując długie, rude włosy.
            Wszyscy jej przyjaciele siedzieli w salonie, na dużej kanapie stojącej pośrodku. Uśmiechnęła się do nich delikatnie i powiedziała:
            - Ja powinnam już wracać do domu. Pewnie ojciec zastanawia się, gdzie jestem – mruknęła dziewczyna, chociaż doskonale wiedziała, że tak nie jest. Mężczyzna z którym mieszkała, na pewno z ledwością zauważył jej zniknięcie. – Do zobaczenia – pożegnała się, wkładając na siebie płaszcz i wyszła z mieszkania, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z ich strony.
            Rudowłosa ruszyła przed siebie, chociaż sama nie do końca wiedziała w jakiej części Londynu się znajduje. Błądząc myślami, doszła do wniosku, że przyjaciele coś przed nią ukrywają. Pamiętała, że co roku, w rocznicę śmierci swojej matki ogarniał ją ogromny smutek. Robiła wtedy wszystko co najgorsze, kilka razy będąc na granicy, pomiędzy życiem i śmiercią.
            Czyżby wczoraj zrobiła coś znacznie gorszego, że wszyscy siedzący w mieszkaniu Blake`a chcieli to przed nią ukryć?
            Cassie z całej siły pragnęła znaleźć chociaż małą cząstkę w swoim umyśle, której mogłaby się uczepić, aby przypomnieć sobie wczorajszą noc. To był zwykły odruch ciekawości, jednak dziewczyna nie była pewna, czy chce poznać prawdę.
            Czasami lepiej jest żyć w nieświadomości.
            Rudowłosa stwierdziła, że nie ma najmniejszej ochoty wracać do domu. Zawsze robiła co tylko mogła, aby spędzać tam jak najmniej czasu. To przykre, bo nie miała tak naprawdę własnego miejsca. Ta myśl zadawała jej niewyobrażalny ból, a świadomość, że nigdzie nie należy tylko pogłębiała to uczucie.
            Była kompletnie sama. Miejsce, które zamieszkiwała, ciężko nazwać domem, mężczyzna, który jest nazywany jej ojcem, jest kompletnie obcym dla niej człowiekiem. Cassie zdawała się być lekkoduchem, który skacze z miejsca na miejsce i wciąż czeka, aż gdzieś się jej spodoba. To nieco frustrujące, gdyż ona wiedziała, że nigdy nie znajdzie takiego miejsca. Jej życie to nieustanne poszukiwania. Bezcelowe poszukiwania ślepca, który zgubił się we mgle.
            Cassie usłyszała dzwonek swojego telefonu, informujący o nowym połączeniu. Spojrzała na wyświetlacz i ujrzała numer Andrew. Rudowłosa uśmiechnęła się delikatnie i zaakceptowała połączenie.
            - Cześć Cassie – przywitał się loczek. – Przepraszam, że zawracam ci głowę z samego rana, ale chciałem się dowiedzieć, czy nie masz czasem trochę wolnego czasu? Muszę wziąć dodatkową zmianę w pracy i nie mam z kim zostawić Nelly. To tylko kilka godzin, obiecuję. Ja... – Drew chciał coś jeszcze dodać, jednak Cassie mu przerwała, śmiejąc się cicho.
            - Nie ma sprawy! Z przyjemnością się nią zajmę. Zaraz przyjadę, tylko podaj mi adres. – Dziewczyna poczuła wielką ulgę. Prośba chłopaka jakby spadła jej z nieba. Miała zapewnione zajęcie na najbliższe kilka godzin. Andrew podał jej adres, a dziewczyna złapała taksówkę, oznajmując chłopakowi, że będzie za piętnaście minut.
            Kiedy dotarła pod jego mieszkanie, weszła po schodach na klatce schodowej i zadzwoniła do drzwi z numerem 9. Po kilku sekundach, w progu stanął ubrany w szaroniebieską koszulkę i ciemne spodnie, Drew. Chłopak uśmiechnął się promiennie, a w jego policzkach ukazały się urocze dołeczki.
            - Nie wiem jak ci dziękować – zaczął chłopak, biorąc płaszcz dziewczyny i wieszając go w przed pokoju.
            - Coś ty! I tak nie miałam co ze sobą zrobić, także twoja propozycja była bardzo kusząca. Jestem pewna, że zajmowanie się Nelly to czysta przyjemność – zaśmiała się rudowłosa, wiążąc włosy w kitkę.
            Zanim chłopak zdążył odpowiedzieć, zza jego sylwetki wyłoniła się śliczna twarz dziewięciolatki. Dziewczynka spojrzała na Cassie zielonymi oczami i uśmiechnęła się nieśmiało. Jej brat zauważył siostrę i spojrzał na nią.
            - Pamiętasz Cassie, prawda? – spytał, a Nelly kiwnęła głową. – Dzisiaj posiedzi z tobą kilka godzin, póki ja nie wrócę do domu, w porządku? Pamiętaj, bądź grzeczna! – ostrzegł, żartobliwie grożąc jej palcem. Po chwili ucałował ją w czoło i uśmiechnął szeroko.
            - Tak, pamiętam cię! Zapamiętałam cię, bo masz takie fajne, czerwone włosy – zaśmiała się dziewczynka, podchodząc do Cassie, która uniosła kąciki ust, po usłyszeniu tych słów.
            - Okej, ja wychodzę. Do zobaczenia! – pożegnał je machnięciem dłoni, jednak przed wyjściem zwrócił się bezpośrednio do Cassie. – Wrócę przed piętnastą, okej? Obiecuję, że ci to wynagrodzę – mrugnął i zamknął za sobą drzwi, zbiegając po schodach.
            Zanim Cassie zdążyła zareagować, Nelly po wyjściu starszego brata, chwyciła ją za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju. Najpierw usadowiła dziewczynę na łóżku i wyciągnęła z dużego pudełka, wszystkie swoje ulubione lalki. Po dokonaniu krótkiej prezentacji ich, Cassie zaproponowała, że zrobi dziewczynce jakąś ładną fryzurę. Nelly zgodziła się z przyjemnością i z szerokim uśmiechem na twarzy usiadła przed rudowłosą.
            Zanim Cassie rozpoczęła robienie fryzury, włączyła radio i zaczęła nucić piosenkę, która aktualnie leciała. Ku jej zaskoczeniu, ona zrobiła dokładnie to samo. Zaśmiały się jednocześnie, a dziewczyna zaczęła rozczesywać włosy Nelly.
            Kiedy na jej głowie widniał misterny warkocz, Cassie powiedziała, że upieką ciasteczka. Rudowłosa doskonale pamiętała przepis na swoje ulubione wypieki z dzieciństwa, które zawsze robiła z mamą. Uśmiechnęła się pod nosem na to wspomnienie i z ulgą stwierdziła, że nie poczuła łez zbierających się pod powiekami. Czyżby w jej oczach nastała suchość? Ulżyłoby jej wtedy.
            Po kilku minutach ciągłego śmiechu, masa była gotowa i wspólnie zaczęły wykładać ją na blaszkę, próbując uformować w miarę równe ciastka. Cassie nastawiła piekarnik i teraz pozostawało im czekać, aż urządzenie oznajmi, że wypiek jest gotowy. Dziewczyna spojrzała na swoje ubranie i przejrzała się w lustrze w łazience. Pokręciła głową z rozbawieniem, stwierdzając, że jest cała w mące. To co się dało, zmyła wodą, a resztę spróbowała strzepać ręką. Trochę śladów zostało, ale jej bluzka i tak nadawała się do prania.
            W czasie, kiedy wyczekiwały, aż ciastka się upieką, Nelly zmusiła Cassie do oglądania kreskówek dla dzieci. Chcąc nie chcąc, rudowłosa usiadła obok niej na kanapie i z uwagą słuchała tego, jak Nelly przeżywa zachowanie swoich ulubionych bohaterów. Patrzyła się na dziewczynkę z delikatnym uśmiechem na twarzy. Nelly choćby nie wiadomo co robiła, cały czas była urocza i czarująca. Tej dziewczynki po prostu nie da się nie lubić. Jej podobieństwo do starszego brata było aż rażące.
            Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk pikającego piekarnika. Nelly zerwała się na równe nogi i pobiegła do kuchni. Stanęła przed urządzeniem i uśmiechnęła się szeroko, z zadowoleniem wdychając zapach ciastek, który rozniósł się po mieszkaniu.
            - Odsuń się – poprosiła rudowłosa, otwierając piekarnik. – Uważaj, nie chcę cię oparzyć – ostrzegła Cassie. Chwyciła ręcznik leżący obok i postawiła gorącą blachę na blacie. Nelly oblizała usta ze smakiem i wyciągnęła rękę, aby wziąć jedno ciastko. Cassie zaśmiała się i chwyciła jej dłonie. – Wiem, że wyglądają smakowicie, ale musisz poczekać, aż ostygną.
            - No dooobra – mruknęła niezadowolona dziewczynka, przeciągając samogłoskę w drugim wyrazie. Po chwili znów się uśmiechnęła i pobiegła do swojego pokoju. Zrobiła to tak nagle, że Cassie nawet nie zdążyła zareagować. Stała więc jak słup soli, czekając aż Nelly wróci. Po chwili stanęła przed nią, w jednej ręce trzymając kartkę, a drugiej kilka kredek. Wdrapała się na krzesło i bez słowa nachyliła się nad kawałkiem papieru. Cassie domyśliła się, że Nelly coś rysuje. Chciała pewnie odwrócić swoją uwagę od zapachu słodkich wypieków.
            Cassie sama miała wielką ochotę podebrać jedno ciastko, ale uznała, że to nie fair. Rudowłosa spojrzała na odwrócą do niej plecami dziewczynkę i po chwili zajęła miejsce obok niej. Spojrzała Nelly przez ramię i zauważyła trzy sylwetki. Od razu rozpoznała Andrew, poburzy loków na głowie i uroczym spojrzeniu. Dziewczynka właśnie kończyła kolorować włosy Cassie. W jej wykonaniu nie były ogniście rude, lecz czerwone. Uśmiechnęła się na widok rysunkowej siebie. Obok Drew stała malutka Nelly, trzymając brata za rękę. Cassie dopiero teraz zwróciła uwagę na to, że na rysunku dłonie Cassie i Drew są złączone.
            - Dlaczego narysowałaś, że ja i Drew trzymamy się za ręce? – zaśmiała się, patrząc z ciekawością na Nelly. Dziewczynka zmarszczyła nosek i obdarzyła Cassie promiennym i radosnym uśmiechem.
            - No przecież wy ze sobą c h o d z i c i e! – rzekła ciemnowłosa, jakby to było całkowicie oczywiste. Cassie wybuchnęła śmiechem i zmierzwiła jej włosy.
            - Nie, nie chodzimy ze sobą – wytłumaczyła cierpliwie, patrząc na Nelly z uwagą. – Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
            - Jasne, zawsze się tak mówi – upierała się Nelly, a Cassie wywróciła oczami, jednocześnie uśmiechając się, usłyszawszy determinacje w jej głosie. Dziewczynka zeszła z krzesła i chwyciła jedno ciastko leżące na blaszce. Skierowała się w stronę salonu, a Cassie skierowała się za nią, także w przelocie chwytając wciąż ciepłe ciasteczko.
            Z uwagą obserwowała, jak Nelly bierze niedużą ramkę ze zdjęciem i siada na kanapie. Cassie stanęła tuż obok i zerknęła na fotografię przedstawiającą pełną, czteroosobową rodzinę. Prosto w obiektyw patrzył na oko piętnastoletni Drew, obok stała wysoka, jasnowłosa kobieta o ciepłych oczach. Patrzyła z szerokim uśmiechem na męża, który obejmował ją w talii jedną ręką, a drugą trzymał siedmioletnią Nelly, która usiadła mu na ramieniu.
            - Jesteś bardzo podobna do mamy – zauważyła Cassie, przyglądając się rysom twarzy dziewczynki. Miała praktycznie identyczny kształt i kolor oczu, ust i podobny, zgrabny nos.
            - Drew też tak mówi – powiedziała Nelly i uśmiechnęła się lekko. – Lubię patrzeć na to zdjęcie, ale Drew zachowuje się tak, jakby ono nie istniało – mruknęła dziewczynka, układając usta w podkówkę.
            Cassie spojrzała na nią rozczulonym i smutnym wzrokiem. Objęła dziewczynkę ramieniem i pozwoliła, aby ta ułożyła głowę na jej ramieniu.
            - Na pewno za nimi tęskni, ale po prostu robi mu się przykro, kiedy na nich patrzy –zapewniała Cassie, patrząc na dziewczynkę. – A ty? Tęsknisz za rodzicami?
            - Tęsknię, ale słabo ich pamiętam. Drew robi mi za dwoje rodziców. – Nelly uśmiechnęła się z dumą, która rozpierała ją na myśl o starszym bracie. Był on dla niej niczym bohater.
            Cassie kiwnęła głową i uśmiechnęła się ciepło do niej. Przyniosła ciastka ułożone na talerzyku i obie zabrały się za jedzenie. Nelly zarządziła, że obejrzą kolejną bajkę, a Cassie zgodziła się, dochodząc do wniosku, że to rozluźni atmosferę.
            Po kilku minutach dziewczyna usłyszała głos przekręcanego zamka w drzwiach. Do środka wszedł Drew, a jego policzki były zaróżowione z zimna. Pomachał im na przywitanie, a Nelly podbiegła do niego i wyściskała. Chłopak zaśmiał się i powiedział:
            - Co ty na to, abym na trochę odstawił cię do Sofie? Odebrałbym cię po osiemnastej? – zaproponował chłopak, a Nelly ochoczo pokiwała głową.  – Świetnie! To ubierz się ciepło – polecił, po czym spojrzał na wciąż siedzącą na kanapie Cassie. – Hej, ty też się ubieraj. Obiecałem ci, że wynagrodzę ci opiekę nad Nelly, prawda? –zaśmiał się, a dziewczyna wstała i ubrała płaszcz wiszący w szafie.
            Kiedy wszyscy byli gotowi, wyszli z mieszkania i przeszli kilka ulic, aż stanęli przed jedną z wielu kamienic. Drew otworzył drzwi i powiedział do siostry:
            - Widzimy się około siedemnastej, okej? – spytał.
            - Okej – potwierdziła dziewczynka. Zanim odeszła, chwyciła rękę Cassie, zmuszając aby dziewczyna kucnęła. Przybliżyła do niej swoją twarz i szepnęła na ucho:
            - I co, wciąż uważasz, że ze sobą nie chodzicie? – Odsunęła się od niej i uśmiechnęła szeroko. Zanim Cassie zdążyła odpowiedzieć, Nelly wbiegła po schodach i po chwili zniknęła z pola widzenia.
            - Co ci powiedziała?  -spytał Andrew z ciekawością wymalowaną na twarzy. Uśmiechnął się przekornie, widząc rozbawione spojrzenie dziewczyny idącej obok niego.
            - Haha, chyba nie myślisz, że ci powiem – zaśmiała się i uderzyła chłopaka pięścią w ramię. Słowa Nelly wciąż dźwięczały jej w uszach, chociaż doskonale wiedziała, że dziewięciolatka się myli. Mimo wszystko jej upór ją rozbawił.
Drew spojrzał na radosną twarz Cassie, na której cały czas widniał delikatny uśmiech. Zielonoszare oczy spoglądały w przejaśniające się niebo, a spod nich zniknęły sińce, sprawiając tym samym, że Cassie wyglądała zdrowiej i młodziej niż na co dzień. Wydawała się pełna życia i radosna, co było w jej przypadku niezmiernie żadnym widokiem.
            - Masz dzisiaj chyba dobry humor, prawda? – spytał chłopak, a Cassie obdarzyła go rozbawionym spojrzeniem, Wzruszyła ramionami i na powrót spojrzała przed siebie.
            - Czy ja wiem? – mruknęła. – Myślę, że czuję pewną ulgę, przez to że nie pamiętam praktycznie nic ze wczorajszej nocy. Ale może to i lepiej, bo wczoraj, a właściwie dzisiaj mijają trzy lata od śmierci mojej mamy.  Zgaduję więc, że jak byłam na dyskotece z Sam, Hugonem i Blak`iem, zrobiłam coś, o czym chyba nie chciałabym wiedzieć. A humor poprawiła mi Nelly, z którą naprawdę świetnie się bawiłam – zaśmiała się Cassie.
            - Przykro mi. Z powodu twojej mamy – powiedział kładąc dłoń na jej ramieniu, w geście wsparcia. Rudowłosa spojrzała prosto w niebieskie oczy chłopaka. Wydawały się być takie szczere i czyste. Zachęcające do tego, aby zaufać ich właścicielowi. Dlaczego więc coś ją blokowało?
            Dlaczego nie mogła chociaż przez moment powierzyć całej siebie? Przecież byłoby zdecydowanie prościej. Poczułaby wielką ulgę, gdyby podzieliła się z kimś swoim bólem. Bariera, która wokół niej powstała, z dnia na dzień stawała się coraz grubsza. Co z tego, że przez ułamek sekundy naprawdę pragnęła szczerze porozmawiać, jeśli za chwilę znów chowała się w swojej skorupie? Perspektywa odrzucenia i ponownego zranienia zdawała się być zbyt przerażająca, a jej obecność wręcz namacalna.
            To tak, jakby nad nią widniała jakaś zła siła, która tylko czeka na chwilę bezsilności z jej strony. Szuka wnęki, przez którą mogłaby przeniknąć prosto w jej najczulszy punkt. Jak dużo bólu będzie jeszcze mogła nieść? Jak dużo porażek i zawodów na drugiej osobie?
            Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i kiwnęła głową. Drew widząc jej smutek, posłał dziewczynie pełne współczucia i wsparcia spojrzenie.
- Jeśli tylko będziesz chciał wziąć dodatkową zmianę w pracy, to dzwoń. Z przyjemnością zajmę się Nelly – powiedziała po chwili Cassie, raptownie zmieniając temat rozmowy.
- Będę pamiętał. Ej, masz ochotę na gorącą czekoladę? – zagadnął chłopak, gdyż właśnie zbliżali się do niedużej budki na rogu, gdzie pewna siwowłosa kobieta od lat serwowała pyszną, gorącą czekoladę. Tego smaku nie dało się podrobić. Przez wiele lat zdążyła zdobyć stałych klientów, którzy regularnie do niej zachodzili. Drew był jednym z nich.
Cassie zgodziła się na jego propozycję i już po kilku minutach przechodzili przez ulicę, trzymając w dłoniach papierowe kubeczki z gorącym napojem. Weszli do pobliskiego parku i zaczęli spacerować alejkami. Trawa była pokryta liść mi, które zdążyły spaść z drzew. Sprawiało to wrażenie, że wszystko naokoło mieni się w barwach złota i czerwieni. Cassie rozejrzała się z zachwytem wkoło. Uwielbiała jesień.
Rudowłosa upiła łyk gorącej czekolady i syknęła, czując gorący płyn na języku.
- Ugh, gorące! – fuknęła, ale po chwili poczuła delikatny smak napoju. – Ale pyszne! – jęknęła i zaczęła gorączkowo dmuchać, aby czekolada była jak najszybciej zdatna do picia.
Drew zaśmiał się krótko, po czym spojrzał na swoje buty. Ominął dużą kałużę i westchnął cicho. W jego głowie pojawił się pewien mętlik, który spowodowała obecność Cassie. Przy niej, wszystkie zmartwienia i codzienne troski odchodziły w niepamięć. Nie wiedział, co dokładniej w niej jest, że tak reaguje.
Żałował też, że nie dostrzega ukradkowych spojrzeń jakimi chłopak ją obdarza. Nie należał do osób, które tak po prostu podejdą do dziewczyny i powiedzą czego chcą. Nie był takim typem osoby jak Blake, który zmieniał dziewczyny jak rękawiczki.
Świadomość, że tamten także w pewien sposób zainteresował się Cassie, sprawiała, że jego ciało drżało z niepokoju. Nie mógł pozwolić, aby Turner skrzywdził lub złamał kruche serce Cassie. Nie wiedział tylko jak temu zapobiec. Zdawał sobie sprawę z faktu, że ma konkurencję, którą niełatwo będzie mu przebić. Chociaż mniej bolałby go fakt, że nie może mieć Cassie i jeśli Blake nie jest w stanie jej zranić. Wolałby taką sytuację, niż mieć przy swoim boku Cassie, która nie darzyłaby go szczerym uczuciem.
Nie chciał, aby poczuła się jak towar na licytacji.
Usiedli na przypadkowej ławce i Cassie spytała:
- Pamiętam, jak dyrektor mówił, że masz problemy w nauce i duże zaległości. Może ci pomogę? – zaproponowała. – Jestem niezła w przedmiotach ścisłych…
- Serio? – zdziwił się Drew. Nie miał większych problemów ze zrozumieniem materiału, jednak nie ukrywał, że miał duże zaległości, które samemu z pewnością byłoby mu trudno nadrobić. – To nie byłby dla ciebie kłopot?
- Żartujesz? Ja najchętniej spędzałabym cały dzień poza domem. Z resztą wiesz jak jest – powiedziała dziewczyna głosem pełnym goryczy. – Z przyjemnością ci pomogę, naprawdę. Jeśli chcesz, to możemy zacząć już dzisiaj. Odbierzemy po drodze Nelly i wrócimy do ciebie.
- Okej, w takim razie lepiej się zbierajmy – zarządził Drew, wstając z ławki.

~~~
Blake kupił właśnie paczkę czerwonych Malboro i wyciągnął jednego papierosa z paczki i następnie go odpalił. Zaciągnął się dymem i z zadowoleniem wypuścił go z płuc. Nikotyna ukoiła jego rozkołotane nerwy i myśli. Nie wiedział co się z nim dzieje.
Chwilami tęsknił za swoim dawnym trybem życia. Za ciągłymi imprezami i za tym, że nikim się nie przejmował. Obecne uczucia, które nim zawładnęły, były mu kompletnie obce. Troska? Poczucie bycia ważnym i potrzebnym? Zawsze radził sobie sam i przyzwyczaił się do tego. A teraz tak po prostu pozwolił, aby kilka ledwo znanych mu osób, zawładnęło jego życiem?
Ale z drugiej strony czuł pewną ulgę. Znalazł ludzi, z którymi połączyło go coś na kształt przyjaźni. Ich relacja była dziwna, niezrozumiała, ale jednak była. Stała relacja, która nie była przelotną znajomością. Fakt ten, był dla niego miłą odmianą i zaskoczeniem.
Zbliżył się do parku i spojrzał w lewą stronę, gdyż jezdnia na którą do tej pory się patrzył, wydała mu się zbyt nudna i monotonna. Zauważył, że większość liści zdążyła już zżółknąć i spaść z drzew. Nawet nie zauważył nadejścia jesieni.
Nagle przed oczami mignęła mu postać o ogniście rudych włosach, których nie sposób było przeoczyć. Wypatrzył drobną sylwetkę dziewczyny, która szła u boku chłopaka o kręconych włosach. Blake zatrzymał się wpół kroku i utkwił wzrok w twarzy Cassie, która rozjaśniła się w uśmiechu, po usłyszeniu tylko im znanych słów. Blake od razu postał Andrew, który szedł obok Cassie.
W jego umyśle pojawiła się czerwona lampka, która zaskoczyła jego samego. W jego wnętrzu zagotowała się krew, a dłonie mimowolnie zacisnął w pieści. Spojrzał na nie zaskoczony i wziął kilka głębszych oddechów.
Widok Cassie z innym niż on chłopakiem u jej, sprawił, że całe jego ciało dziwnie zareagowało.
Poczucie zazdrości było mu obce.
I musiał zrobić wszystko, aby się go pozbyć.                                                                                            


              Rozdział dedykuję cudownej Snooki która zawsze służy pomocą, radą i wsparciem. Cieszę się, że poznałam się bliżej z taką świetna osobą jak ty.  :) 
Myślę, że rozdział wyszedł dość dobry. Przynajmniej takie są moje odczucia. Wiem, że pojawi się kilka powtórzeń, szczególnie jeśli chodzi o słowo: ciastka, ale cholera nie miałąm zielonego pojęcia jak sensownie je zastąpić. Także wybaczcie. A, i przepraszam za mały poślizg z dodaniem rozdziału. Miał być w mikołajki, a wyszło jak wyszło. 
Co wam mikołaj zostawił pod poduszką? C:
Tak na koniec jeszcze dopowiem, bo zapomnę! Założyłam tumbrl`a! ZAPRASZAM DO ZADAWANIA PYTAŃ BOHATEROM MOICH OPOWIADAŃ! :)


A, I ZAPRASZAM JESZCZE TUTAJ, NA DOŚĆ KRÓTKIE, LICZĄCE SOBIE 7 ROZDZIAŁÓW, OPOWIADANIE O ŚWIĘTACH.


Dziękuję wam wszystkim, że czytacie moją twórczość! <3 
Do napisania!

13 komentarzy:

  1. Może to dobrze, że Cassie nie pamięta, co się działo i czego o mały włos nie zrobiła. Pewnie byłoby jej ciężko ze świadomością, że chciała popełnić samobójstwo. Wydaje mi się, że ma się takie dziwne wrażenie, gdy się wie, że chciało się zabić... Ale to pokręciłam. Próbowałam sobie wyobrazić, jakbym się czuła na miejscu Cassie, gdybym sobie przypomniała, co się działo, ale jak zwykle nie umiem pisemnie przedstawić swoich myśli. To miłe, że Cass ma takie dobre podejście do dzieci. Nie krępowała się przy Nelly, nie bała się, że coś zrobi nie tak. A co najważniejsze, potrafiła zorganizować czas dziewczynce. Zazdroszczę takim ludziom, bo ja przy dzieciach głupieję i nie wiem, co z nimi robić. Heh. Nareszcie pojawił się Andrew. Ach! Uwielbiam go! Jest cudowny... sto razy lepszy od Blake'ya. Oczywiście z charakteru, bo z wyglądu już nie. Blake jest ładniejszy :** Ale dobra, to nie ma większego znaczenia. Mam nadzieję, że względy Cassie zdobędzie Andrew. Blake'owi nie ufam tak do końca. To imprezowicz, a Cassie przydałby się ktoś, kto odciągnąłby ją na jakiś czas od imprez, a co za tym idzie, od używek, które można na nich łatwo zdobyć. Oby tylko nie doszło do jakichś starć między Blake'yem a Andrewem.

    OdpowiedzUsuń
  2. tak tak tak! Cassie i Andrew ! zdecydowanie widzę ich jako pare ! on jest taki kochany jejkuu <3 normalnie bym go wycałowała i przytuliła serio! to jak zajmuję się małą jest tak cudowne <3 najukochańszy, opiekuńczy brat. Może lepiej, że Cassie nie pamieta co sie działo bo mogłoby być nie za ciekawie, hohoho widzę Blake zazdrosny i to ostro ;o jestem na prawdę ciekawa co dalej, a Cassie chyab też musi być zainteresowana chociaż trochę loczkiem skoro oferuje mu pomoc :D oby ! dawaj nexta, buziaki! :* / wishmeyourself.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś za bardzo nie wiem, od czego zacząć, bo najlepiej wszystko naraz bym powiedziała. Spróbuję to wszystko ułożyć i zacząć od początku.
    Ciekawe, jakby zareagowała Cassie, gdyby dowiedziała się, co chciała zrobić poprzedniego wieczoru. Jak by się zachowała, co by powiedziała. Strasznie mnie to ciekawi. Czy uznałaby to za głupotę, czy może jednak żałowałaby, że nie udało jej się wykonać tego, co zamierzała? Chociaż po tym rozdziale mam wrażenie, że tak troszeczkę, tyci tyci jest z nią lepiej. Może jest dla niej jakaś szansa? Opieka nad małą Nelly to dobry pomysł. Tak samo jak korepetycje z Drewem. To trochę pomoże jej oderwać się od rzeczywistości i zacząć myśleć o czymś przyjemniejszym. Przecież zabawa z tą małą dziewczynką, oglądanie kreskówek i pieczenie ciasteczek dały jej naprawdę wiele radości!
    Po za tym, uwielbiał tą małą! Jej tekst o tym, że Cassie i Drew są parą - bezcenny. No a jakże, małe dzieci zawsze wiedzą lepiej, prawda?
    Spacer tej dwójki był taki słodki. Widać, że się dogadują, i to jest fajne, ale... Tak, tak, mam jakieś ale. Ja wiem, że to Drew będzie dla Cassie lepszy, bo to on najlepiej pomoże jej uporać się z życiem. Tyle że ja przy jej boku widzę Blake'a! Nie tylko dlatego, ze gra go Zayn. Po prostu uwielbiam takich niegrzecznych chłopców. No i widać, że jemu też zależy na rudowłosej. Nie wiem, co tam ułożyłaś sobie w główce i strasznie mnie ciekawi, jak to się rozwiąże.
    Strasznie przyjemnie czytało mi się ten rozdział, chociaż fakt, że zdarzyło się kilka powtórzeń i literówek. Ale to nieważne! Rozdział jak zwykle świetny i już nie mogę doczekać się kolejnego!
    Team Blake! Bo jest tak seksowny, że wyrobić nie można, a na widok jego słodkiej dupci cała się ślinię! *.*
    Pozdrawiam cieplutko, Ellie. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem kompletnie od czego zacząć ;o Może od początku, a więc weszłam na Twojego bloga już bardzo dawno i czytam go systematycznie, ale dopiero teraz postanowiłam skomentować i muszę przyznać, że sama nie wiem co mam napisać.
    Chyba Andrew jest moją ulubioną osobą, jest on taki spokojny, ułożony i zupełnie inny niż reszta. Wnioskuje, że jego siostra jest dla niego całym światem co uważam za bardzo urocze. Co do Hugo muszę przyznać, że on sam też jest interesujący gdyż takie złe charakterki potrafią być ciekawe i jak widzę dla jednej dziewczyny potrafi on być zupełnie innym człowiekiem.
    Co do rozdziału to jestem ciekawa czy Cassie dowie się od kogoś jak wyglądał jej poprzedni wieczór, myślę, że może być nieco zaskoczona. Mam wrażenie, że i Drew i Blake są zainteresowani tą samą dziewczyną dlatego jestem ciekawa z kim ona postanowi się związać? A może z nikim? Po prostu zostaną wszyscy przyjaciółmi.. Hm, nie pozostaje mi nic innego jak czekać na dalsze rozdziały.
    Zapraszam na bloga, które prowadzę z przyjaciółką. Jest to opowiadania z chłopakami z One Direction :)
    http://ease-my-mind.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na poczatku wydawal mi sie super a w polowie nudny koniec zajebisty.Zroznicowany meegga :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobre masz odczucia, rozdział jest na prawdę wspaniały :)
    Myślę, że to dobrze, że Cassie nie do końca pamięta wszystko, co zrobiła poprzedniego wieczoru. Ale tak sądzę, że w końcu sobie o tym przypomni.
    Bardzo mi jej szkoda. Omijać swój dom jak ogień - nikt by tak nie chciał. I to poczucie, że nie ma się do kogo wracać.
    Cieszę się, że ma tak dobry kontakt z Andrew. Fajnie czytało mi się momenty ich spotkania.
    Ogólnie nie wiem, co mogę Ci napisać, pewnie po dodaniu tego komentarza przypomnę sobie o czymś i napisze do Ciebie na gg xd
    No nic, pewnie tak zrobię, a teraz już koniec, dodaje i przepraszam, że komentuje tak późno, ale mam urwanie głowy z testami próbnymi i nie nadążam z wszystkim. Nawet nie mam czasu, żeby napisać swój rozdział :<

    Ach, ja też założyłam niedawno tumblra!xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam serdecznie na 1 rozdział. :)
    www.otchlan-czasu.blogspot.com
    P.S. Jak znajdę czas to przeczytam twój rozdział, ale mam prośbę. Mogłabyś mi napisać na moim blogu w zakładce 'Zaległości', że mam u Ciebie rozdział do przeczytania? Ułatwi mi to bardzo, bo mam dużo rozdziałów do nadrobienia i nie zawsze pamiętam wszystkie adresy. Z góry dziękuję. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski, boski, boski!
    Wszystkie Twoje blogi są boskie. I podoba mi się, że rozdziały są dość długie. Ale i tak z niecierpliwością czekam na dalszą część. :)
    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Już się nie mogę doczekać jak Cassie się dowie co tak naprawdę chciała zrobić poprzedniego wieczoru ;)
    I coś czuję że niedługo między Blake'em a Andrew powstanie "mały" konflikt ;>
    A, i brakowało mi mojej ulubionej pary, Sam i Hugo <3
    no ich ubóstwiam :D
    I... uwielbiam siostrę Andrew :D
    Tak więc wybacz za tak krótki komentarz, przy następnym rozdziale będę już po egzaminie więc się bardziej rozpiszę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tym rozdziałem wzbudziłaś we mnie wiele emocji. Chociaż poprzednim też, bo przecież Cassie chciała skoczyć z dachu... Ale tutaj pojawia się Drew, któremu Cassie też wpadła w oko. I aż mnie zżera ciekawość jak to dalej będzie z Blakiem, Drewem i Cassie. Może trójkącik? ^^ Oczywiście żartuję XD
    Uważam, że Sam, Hugo i Blake powinni powiedzieć jej co chciała zrobić ubiegłego wieczora. Tak, tak to przerażające, ale w jakiś sposób by to ją uodporniło, zresztą sama domyślała się, że zrobiła coś przerażającego. Nie rozumiem, też czemu tak po prostu od nich uciekła? Chociaż to dobrze, bo przynajmniej spotkała się z Drewem. Awww. Jego siostra jest urocza! Boże, jak ja bym chciała by mój brat był taki grzeczny, ale dobra, ja nie o tym. To było takie kochane, gdy namalowała ich razem. Tak jakby mogli być rodziną. I zżera mnie z ciekawości czy Drew zobaczy ten rysunek! Już widzę tą scenę! Przygląda się kartce, marszczy brwi, a później na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech i ledwo widoczne kiwanie głową. To takie świetne! Wracając do małej i Cassie to mimo, że nie ma tam rodziców, czuję jakby była tam bardzo rodzinna atmosfera, którą Cassie także stwarza. Aż mi się ciepło na sercu zrobiło, czytając drugą część rozdziału.
    I tutaj, gdy Drew i Cassie są na spacerze pojawia się we mnie burza uczuć. Z jednej strony oni są tacy słodcy i kochani, ale jest też Blake. I mimo, że uwielbiam niegrzecznych chłopców, bardziej pasuje mi tu Drew. Dobra, nie pasuje on, tylko Blake, ale i tak wolę Wood`a. To trochę dziwne odczucie do wyjaśnienia.
    Ostatnia scena z zazdrosnym Blakiem. To było świetne. Bo najpierw pokazałaś jak mięknie, zależy mu na tej dziewczynie i chce dać jej wsparcie, a później to jego twarde oblicze. Uwielbiam takie emocje! Ciekawe jak ''wyeliminuje szkodnika'' XD gdy Cassie z Drewem będzie mieć więcej okazji do zbliżenia się.
    Pozdrawiam cieplutko :*
    Odpisałam Ci na komentarz na smaku nieba.

    OdpowiedzUsuń
  11. eeeh... no nie napisze sie tyle co moje poprzedniczki, ale mysle, ze zwykle: SUPER , NIESAMOITE, PIEKNE!! cie uszczesliwi :) ladnie piszesz i czekam na nn. zapraszam do siebie http://ifindyourlips.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Och. Zazdroszczę talentu. Piszesz tak pięknie. P I Ę K N I E !
    Najbardziej rozbawiły mnie teksty Nelly. Dobrze pamiętam, że ja w wieku dziewięciu lat nie byłam, aż taka dziecinna, ale chyba każde dziecko jest inne :)
    W wielu blogach, które czytam jest trójkącik miłosny. Nie przeszkadza mi to, oczywiście, akcja robi się wtedy bardziej wciągająca. Bo nie wiesz, który w końcu ją zdobędzie :D
    Cassie nie pamięta ostatniej nocy, czyli nie wie o tym, że Blake wyznał jej uczucia. Nie wiem, czy można tak to nazwać, ale niech będzie. Czuję, że ta nić przyjaźni Blake'a i Drew za chwilę się zerwie, i to przez biedną Assie.
    Według mnie powinni jej powiedzieć, że chciała się zabić. No w końcu, ona nie pamięta tego, że chciała skoczyć z jakiegoś budynku!
    W ostatnim rozdziale okropnie mi brakowało Andrew. A teraz jest go bardzo dużo i ja się cieszę :D
    Wiem, że komentarze piszę strasznie chaotycznie i dziwnie to wygląda, ale ja po prostu taka jestem :D
    Czekam na następny! <3
    magic-in-london

    OdpowiedzUsuń